wtorek, 23 lipca 2013

cd.. Rozdział 3

Witam, po tak długiej nieplanowanej przerwie. :)  Widzę, że całkiem sporo osób tu zagląda (i mam nadzieję czyta :)), mimo tak skąpej ilości opowiadania, z czego się bardzo cieszę. Jeśli ktoś się zastanawiał, czy będzie kontynuacja, to będzie. Przyjęłam sobie za punkt honoru, że skoro zaczęłam to i je skończę. Nie wiem tylko, jak długo to potrwa i jak często będę dodawać kolejne rozdziały. Z całą pewnością nieregularnie, ale będę się starać już nie robić takich długich przerw. Niebawem nadrobię też zaległości na Waszych blogach, z większością jestem na bieżąco, ale czytam z telefonu, więc nie komentowałam. Nie przedłużając zapraszam do czytania moich wypocin ;p i może zostawienia jakiegoś komentarza?

Ps. Udanych i bezpiecznych wakacji :D


cd. rozdziału 3


- Co?!- Spytał wzburzony blondyn, zaciskając mocno palce na poduszce, którą trzymał na kolanach.
- Nazwij sobie to jak chcesz, ale tak, to był test i ty go oblałeś.. - Odparła spokojnie jego była żona, przysiadając na oparciu fotela.
Mężczyzna prychnął, nie dowierzając temu co właśnie usłyszał. Dotąd miał nadzieję, że słowa Monte jednak się nie potwierdzą. Teraz jego złudzenia prysnęły niczym bańka mydlana. Z całych sił starał się opanować, by nie wybuchnąć od nadmiaru emocji.
-Nie zbywaj mnie, tylko mów po co ten cały cyrk?! dlaczego?
Kobieta cicho westchnęła i spojrzała na niego, zaczynając mówić.
- Uratowałam nas przed największym życiowym błędem. Jesteśmy jeszcze wystarczająco młodzi, by ułożyć sobie życie od nowa z kimś innym tak jak chcemy.
- A jednak masz kogoś! Mandy.. - Powiedział wzburzony blondyn, odrzucając poduszkę i wstając. Nie chciał być ani minuty dłużej w tym domu i blisko tej kobiety.
- Tommy.. daj mi skończyć! Nie zdradziłam cię! Proszę wysłuchaj mnie.. - Mówiła niemal błagalnie. Jego ciekawość wygrała i postanowił pozwolić jej dokończyć, chociaż w tym momencie czuł się upokorzony i oszukany.
- Tommy.. ja.. wiesz, że zawsze pragnęłam mieć dziecko. A ty za każdym razem ucinałeś rozmowę i pilnowałeś, byśmy się zabezpieczali. Mówiłeś, że mamy czas. Mówiłeś tak, odkąd skończyliśmy studia i nie słuchałeś tego co do ciebie mówiłam. Owszem zapewniałeś mnie o swojej miłości, wierności i temu, że jestem dla ciebie najważniejsza. Tommy.. tak było dopóki nie pojawił się Adam, wtedy zeszłam na drugi plan. A wasza przyjaźń - gestem to słowo wzięła w cudzysłów - pochłonęła cię kompletnie i nie zaprzeczaj, - powiedziała widząc, że mężczyzna już otwierał usta - ja mam oczy i widzę, z resztą nie tylko ja. Wszyscy w koło zauważyli, że to co jest między wami na pewno nie jest jedynie przyjaźnią.. Zdradzają was gesty, spojrzenia, to jak się całowaliście. Nie umiesz udawać, nawet Lambertowi ta rola wyszła aż nadto realistycznie. - Po tym zdaniu załamał jej się głos, poleciały pierwsze łzy, których tak bardzo się obawiała. A basista stał i milczał. - Ty mnie zdradziłeś, nie ja ciebie. I miałeś rację co do dziecka, tylko by cierpiało. Nie czuło się kochane i dlatego wolało umrzeć.
Ostatnie słowa brunetka powiedziała bełkotliwie zupełnie się rozklejając. Tommy otrząsnął się z szoku, w jaki wprawiła go tak nieoczekiwana szczerość byłej żony i ku jego zaskoczeniu, nie czuł się zbytnio oburzony, a właściwie to wcale. Widząc, jak łka zrobił ku niej kilka kroków, lecz nim zdążył ją chociażby objąć odtrąciła go krzycząc.
- Wyjdź! Zostaw mnie samą..
Basista po krótkiej chwili się ruszył i wyszedł. Dopiero gdy wsiadł do auta, zauważył jak drżą mu ręce, a w głowie huczą jej słowa. Czuł się otępiały i pijany tymi wydarzeniami, miał już dość. Przekręcił kluczyk w stacyjce i ruszył w nieznanym kierunku.

       Jakaś dziwna siła, bo z pewnością nie był to rozsądek zawiódł go pod nocny gejowski klub. Był tu tylko raz i to bardzo dawno temu, sam nie wiedział dlaczego akurat to miejsce wybrał i dlaczego bardzo chce tam wejść. Nie zastanawiał się zbyt długo, tylko po prostu wysiadł z auta i poszedł tam, jak gdyby robił to już setki razy. To prawda, ze względu na orientację Adama nie raz grywał w takich klubach, ale nigdy nie szedł się od tak zabawić. Bramkarze bez problemów go wpuścili do środka. Kiedy minął drzwi od razu uderzyła go po oczach ciemność i migoczące światełka, a uszu dobiegła głośna muzyka, tak inna od tej którą sam wykonuje i słucha na co dzień.Oczywiście musiał pokonać kilkanaście schodków w dół, jakby wchodził w jakieś tajemne niedostępne dla wszystkich miejsce, które dodawało tylko więcej dreszczyku i sprawiało, że człowiek zapomniał o problemach. Wchodził do innego lepszego świata. Zawsze go zastanawiało, czy ktoś jeszcze to tak odbiera, ale jakoś nigdy z nikim nie poruszył takiego tematu. 
Usiadł na wolnym miejscu przy kontuarze i zamówił wódkę z lodem, szybko przeanalizował, że whisky już mu się przepiła, a piwo to trunek zbyt słaby, jak na dzisiejszy wieczór. Po pierwszym łyku, które przyjemnie rozgrzało jego gardło, rozejrzał się, zakładając że prawdopodobnie nie spotka tu nikogo znajomego. Było dość wcześnie, więc jeszcze nikt nie tańczył, ale ludzi, głównie mężczyzn było już całkiem sporo i siedzieli gdzie tylko mogli, na kanapach, przy stolikach, schodach prowadzących na balkony i do dark roomów. Jego uwagę zwrócił pewien blondyn o krótkich włosach, dość drobnej budowy i mniej więcej jego wzrostu, mężczyzna wydawał mu się nie pasować do tego obrazka, który miał przed sobą. Szybko skarcił się, za to, że mu się tak długo przyglądał i tak szczegółowo, z nadzieją, że tamten tego nie zauważył. Nie był gejem, chyba.. a może jest bi? Upił kolejnego łyka trunku i nie skończył swoich rozważań, bo poczuł czyjąś dłoń na ramieniu. Niewiele brakowało, a zakrztusiłby się nieco zaskoczony, a przecież nie powinien, bo po to tu przychodzą ludzie i on też? Kiedy się odwrócił ujrzał nie kogo innego, jak owego blondyna z uroczym uśmiechem, któremu się dopiero co przyglądał. Zaklął w myślach a jego twarz musiała przybrać dziwny wyraz, bo niebieskooki przechylił nieco twarz z zaciekawieniem.
- mogę postawić ci drinka? - spytał nieznajomy, zerkając na prawie już opróżnioną szklankę Ratliffa. 
- ym.. ale ja.. 
- rozumiem bez zobowiązań. - powiedział łagodnie i z uśmiechem, puszczając basiście porozumiewawczo oczko.
 Muzyk nieco się zarumienił, ale rozluźnił i skinął głową na znak zgody. Całe szczęście, że oświetlenie uniemożliwiało dostrzeżenie takich szczegółów, jak rumieńce. Mężczyzna, jak obiecał tak zrobił, zajmując miejsce obok. 
- jak ci na imię? Ja jestem Sauli.
- Tommy.. 
Obaj uśmiechnęli się do siebie i stuknęli szklankami z alkoholem, które właśnie postawił barman.

1 komentarz:

  1. O ! wróciłaś ! Jest . w końcu.
    Czekałam i myślałam, że już nie wrócisz. A jednak c:
    Odcinek fajny, nawet bardzo.
    zastanawia mie to czemu Tommy spotyka Sauli'ego. Ciekawa jestem co z tego wyniknie. hm.. przepraszam nie mam weny na dłuższy komentarz ;-; Czekam na więcej i pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń