wtorek, 19 lutego 2013

Rozdział 1

Słów kilka..

Na blogu mam zamiar publikować opowiadanie o tematyce Adommy. Jest to mój debiut, zatem będę wdzięczna za choćby krótki komentarz, czy się podoba lub nie i da mi to też informacje, czy ktoś to czyta.
Rozdziały postaram się dodawać regularnie, w zależności jak czas i obowiązki pozwolą. A tymczasem zapraszam ;)



Blondyn siedział wbity w hotelowy fotel i kolejną godzinę patrzył tępo w szare niebo, przez które nawet słońce nie chciało się dzisiaj przebić, jakby wyczuwało jego nastrój. Rzadko się zdarzała taka pogoda w LA i akurat musiała przypaść na dni, kiedy jego życie znalazło się na zakręcie. Nawet wnętrze jego pokoju nie poprawiało humoru, było skromnie urządzone, a meble były proste i w stonowanych kolorach, podobnie jak tapety na ścianach, wszystko było takie smutne i melancholijne, i pewnie tylko dlatego zdecydował się go wziąć. Radosne stylizacje o żywych barwach irytowały go jeszcze bardziej, niż te. Właściwie to zaczynał nowy rozdział, tyle że nie bardzo rozumiał czemu zakończył się poprzedni, przecież było dobrze. Kochał swoją żonę najbardziej na świecie, nigdy jej nie zdradził i chociaż miał ku temu wiele okazji, to zawsze był wierny swojej wybrance. Przyjaciele, współpracownicy i znajomi, praktycznie każdy kto odważył się go poznać, darzył go szacunkiem i sympatią. Relacje z Tommy’m nie należały do najłatwiejszych i przyjemnych, ciężko było zdobyć jego przyjaźń, bo nie ufał ludziom, przez co nigdy nie był wylewny uczuciowo i wygadany, ale był dobrym kolegą i przyjacielem, zawsze znalazł czas i dobre słowo dla tego kto go potrzebował. Taka już jego natura, a i życie go nie oszczędzało, nauczył się więc być ostrożnym dla własnego dobra.
Dziś mijał dokładnie tydzień odkąd zamknął się w tym hotelowym pokoju, a obcy mężczyzna w todze na sali sądowej orzekł, iż Amanda Scott- Ratliff nie jest już jego żoną, a on jej mężem. Od siedmiu cholernych dni złożona przez niego przysięga dozgonnej miłości, którą składał w kościele, bo tak chciała jego narzeczona, a on nie potrafił jej odmówić, mimo że sam nie wierzy, jest nieważna. Oni są dla siebie obcymi ludźmi i już zupełnie nic ich nie łączy, poza wspomnieniami i wspólnie przeżytą niespełna dekadą. Tak, poznali się już na pierwszym roku studiów i choć nie od razu zapałali do siebie wielkim uczuciem, to szybko przełamali lody i stali się nierozłączni. Mandy, bo tak zawsze się przedstawiała i blondyn chyba nie słyszał, by ktoś nazwał ją Amandą, oczywiście z małymi urzędowymi wyjątkami. Jest ona ciepłą i miłą osobą, której nie da się nie lubić podobnie, jak Adama. To jest coś, co ich łączy, charaktery i niesamowita charyzma, natomiast Tommy Joe jest kompletnym ich przeciwieństwem, aż dziwne, że potrafią się dogadać, może właśnie w tym tkwi cały fenomen? Nadal jednak nie wiedział, czemu nie są już małżeństwem, owszem znał oficjalny powód, jaki przedstawili prawnikowi, a mianowicie niezgodność charakterów. Wiele razy próbował się dowiedzieć od żony co jest przyczyną jej decyzji, bo wiedział, że ich miłość nie wygasła, nie było zdrady, dogadywali się, owszem nie raz się kłócili, ale dochodzili do konsensusu, więc to nie kwalifikowało się do rozwodu, a jednak jej uległ i zgodził się. Kobieta nigdy nie udzieliła mu jasnej odpowiedzi na to pytanie, mówiła tylko, że tak będzie dla nich lepiej, a on wkrótce to zrozumie. Nie rozumiał. Przystał na jej warunki, bojąc się, że protestując straci ją na zawsze i więcej nie zobaczy, wierzył w to, bo Mandy nigdy nie rzucała słów na wiatr.
Cierpiał okropnie w samotności, unikał ludzi, rozmów, a jeśli już do jakiejś dochodziło szybko ją ucinał i zaszywał się w swoim pokoju, nie wychodził jeśli nie musiał. Na nic nie miał ochoty, na jedzenie, na sen, na alkohol, na jakikolwiek ruch, nawet na grę na ukochanej gitarze. Jego serce krwawiło, tęsknił i nic nie przynosiło ukojenia. Wegetował. Z każdym dniem było gorzej. Życie powoli i boleśnie ulatywało z jego drobnego ciała, ciągle miał nadzieję i gdy dzwonił telefon lub ktoś pukał do drzwi, serce przyspieszało, za każdym razem przeżywając zawód. To nie była ona. Kolejny raz zraniła go kobieta. Na jego szczęście nikt nie wiedział, co się z nim dzieje i gdzie jest, ani przyjaciele, ani prasa, nawet Adam, który był teraz zajęty wywiadami i sesjami. Gdy dzwonił, był na tyle zmęczony, że ciężko było mu wyłapać kłamstwa basisty, innych łatwiej było przekonać, że świetnie się bawi na urlopie. Tommy wiedział, że niedługo przyjdzie mu się zmierzyć z rzeczywistością, ze światem. Najtrudniej będzie mu do wszystkiego przyznać się wokaliście, który nie da zmydlić sobie oczu, teraz jednak woli o tym nie myśleć. Do jego powrotu zostało względnie dwa dni, które on wykorzysta, by upajać się w bólu nim staną twarzą w twarz i nim będzie musiał doprowadzić się do porządku.
Te rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Zmarszczył czoło usilnie zastanawiając się, czy czegoś nie zamawiał i zapomniał o tym, ale szybko utwierdził się w przekonaniu, że nic podobnego nie miało miejsca. Wykluczył również pokojówkę, którą grzecznie przekonał, że sam sobie poradzi, a w razie potrzeby ją powiadomi. Prawie przestał oddychać, a serce ruszyło galopem, jakby chciało się wyrwać z jego klatki piersiowej i schować, ze strachu i jednocześnie ekscytacji, bowiem nadzieja go nie opuszczała, chociaż rozum wiedział, że to koniec. Ktokolwiek tam stoi, nie poszedł sobie, ale z uporem czekał, jakby wiedział, że on tu jest. Blondyn w końcu najciszej, jak potrafił podszedł do drzwi i zerknął przez wizjer. Wbiło go w podłogę, tej osoby się tu nie spodziewał, nie dziś, nie teraz. Jak oparzony przylgnął plecami do zimnej ściany, aż przeszedł go dreszcz. W głowie huczała mu krew płynąca w zastraszającym tempie, a myśli znikały jak kamfora. Konfrontacja była nieunikniona. Nie tak to sobie wyobrażał..

4 komentarze:

  1. To może ja się wypowiem, choć zawsze trudno mi się wysłowić w komentarzach. ^.^'' Póki co niewiele wiadomo, ciężko więc coś więcej powiedzieć o tekście. Zaczyna się ciekawie, tyle wiem na pewno. :)
    Jeśli można coś zasugerować, skróciłabym niektóre zdania w tekście. Momentami człowiek gubi się podczas czytania, ale to tylko moja opinia. ;)
    Życzę weny i przy okazji dziękuję za komentarz pod Verloren. :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, za komentarz i sugestię. :) Faktycznie, jak teraz czytam to trochę się pogmatwałam w tekście. Będę starała się poprawić w przyszłości.
      Wszystkie Twoje opowiadania mi się podobały, więc będę na bieżąco zaglądać. :))
      Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam ;)

      Usuń
  2. trafiłam tutaj przypadkiem i jestem bardzo pozytywnie zaskoczona, bo każde nowe opowiadanie, które pojawia się w internecie może oznaczać tylko coś pięknego :) co do opowiadania początek był lekko zagmatwany, jednak zrozumiałam wszystko i myślę, że masz bardzo ciekawy pomysł na tę historię. i oczywiście mam nadzieję, że uda ci się to napisać i zrealizować najlepiej jak się da :) wiem, że początki są trudne, dlatego życzę ci powodzenia i przede wszystkim nie poddawaj się, bo to najgorsze co można zrobić :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo za tak miłe słowa i uwagę ;D Nie spodziewałam się, tak pozytywnej reakcji, za co jeszcze raz dziękuję i postaram się nie zawieść ;)Pozdrawiam

      Usuń