niedziela, 5 października 2014

ROZDZIAŁ 4



________    

Witam, po długiej przerwie! ;)
Bez tłumaczenia się i obietnic wstawiam kolejny rozdział. Mam nadzieję, że nie wyszedł najgorzej i nie jest zbytnio przewidywalny. Proszę o uwagi w razie niejasności lub nieścisłości z poprzednimi rozdziałami i nie tylko.  
 Miłego czytania ;)

 Rozdział 4

 Obudziło go ostre słońce przebijające się przez zaciągniętą niedbale zasłonę, które akurat musiało świecić mu prosto w oczy, potęgując ból głowy. Do jego nozdrzy dotarł przyjemny zapach smażonego bekonu i jajek, a jego brzuch natychmiast upomniał się o jedzenie. Uśmiechnął się na myśl o przyjemnym poranku z żoną i śniadaniu w łóżku, które serwowała mu tam dość rzadko, kierując się  jej nieco przesadną dbałością o czystość. Nagle z prędkością błyskawicy wróciła świadomość i uzmysłowił sobie, że się rozwiódł i mieszka sam w pokoju hotelowym, gdzie ma kuchni ani nic co by ją przypominało. Zbyt szybka zmiana pozycji wywoła nieprzyjemny zawrót głowy, co spotęgował fakt, że jest w obcym mieszkaniu i kompletnie nie pamięta jak się tu znalazł, a przygotowywany przez kogoś posiłek nie wróży nic dobrego.
- o.. już nie śpisz? To świetnie właśnie zrobiłem śniadanie, zapraszam do kuchni. – Powiedział spokojnym i miłym głosem drobny mężczyzna, opierając się o futrynę.
- co ja tu robię? Spytał, nie siląc się zbytnio na uprzejmość i puszczając mimo uszu wcześniejsze słowa gospodarza.
Sauli, zachowując pogodny wyraz twarzy, odparł.
- na prawdę nic nie pamiętasz? – uśmiechnął się łobuzersko, a w blondynie, aż się zagotowało w odpowiedzi, zatem kontynuował, nie siląc się na żarty, bo mógłby ucierpieć, a nie mógł sobie na to pozwolić. – ok.. nie przeleciałem cię, bo to pewnie interesuje cię najbardziej.. cały czas piliśmy i tańczyliśmy do momentu, kiedy ledwo stałeś na nogach. Wtedy wsadziłem cię w taksówkę, ale powiedziałeś, że nie masz domu i tak znalazłeś się u mnie.
- pieprzysz! Nie wierzę, że nie skorzystałeś z okazji! – burknął Tommy.
- nie musisz, ale spójrz pod koc i zastanów się czy boli cię coś prócz głowy?- uniósł brew patrząc w brązowe tęczówki.
Twardo się trzymając, chociaż nieco zażenowany muzyk szybko zerknął na siebie. Jego garderoba była na swoim miejscu. Jedynie buty i kurtka leżały na podłodze i faktycznie miejsce o którym właśnie pomyślał nie ucierpiało, za to jego policzki nabrały koloru dojrzałych pomidorów. Chciał dalej dyskutować, ale słysząc rozbawienie Fina i czując wstyd, rzucił jedynie w niego jaśkiem.
- a i wydzwaniał do ciebie jakiś Adam zanim padł twój telefon..! – krzyknął z kuchni mężczyzna.

****

           
- Co się stało? Byliście taką idealną parą. Wiesz..? Nigdy ci tego nie mówiłem, ale trochę wam zazdrościłem, bo zawsze widziałem w was miłość i szacunek.
Tommy spojrzał niewidzącym wzrokiem, gdzieś w dal i uśmiechnął się lekko do wspomnień.
- nie wszystko jest tym na co  wygląda..
Pokiwał głową i spojrzał przyjacielowi w oczy tak, jakby chciał ujrzeć samą duszę.
- Wsiadłem do „roller kostera” zamiast do zwykłej kolejki.. świat zawirował, serce mocniej zabiło, a ja poczułem emocje, których wcześniej nie znałem. Tylko gdy zbyt długo kręcisz się w kółko, dostajesz zawrotów głowy i robi ci się nie dobrze, wtedy wiesz, że czas wysiąść. Adam następnym razem, gdy tak się poczuję, po prostu wyjdę i zamknę drzwi, i tobie po przyjacielsku radzę to samo.
- nie jest z tobą tak źle skoro zakładasz następny raz.
 Zażartował brunet i obaj cicho się zaśmieli, po czym się przytulili na dłuższą chwilę, bez zbędnych słów. Dla młodszego było to, jak śmiech przez łzy. W środku czuł się rozdarty i dziurawy, jak szwajcarski ser, a obecność przyjaciela działała niczym balsam na oparzenia. A myśl o uczuciach bruneta do niego w tej chwili zepchnął w najdalsze zakamarki głowy. Drugi zaś, znów poczuł już te słynne motylki w brzuchu, wzniecając tym samym na nowo ogień nadziei i ta myśl go przerażała najbardziej. Jeden nieostrożny ruch, chwila zapomnienia i traci wszystko, cały sens jego egzystencji. Pozbył się szybko tych myśli i odsunął na bezpieczną odległość, biorąc łyk letniej już kawy.
- czemu właściwie nalegałeś na spotkanie na mieście, a nie jak zwykle u mnie? Spojrzał z ciekawością na blondyna, który odłożył filiżankę, będącą już w połowie drogi do jego ust i wbił wzrok w czarną ciecz wyraźnie zbity z tropu.
- ..em wybacz było mi po drodze, oglądałem mieszkanie do wynajęcia w tej okolicy. – Mruknął, naginając nieco fakty. Nie mógł się przyznać, że wracał od niejakiego Suliego, którego poznał parę godzin wcześniej i kilka później wylądował w jego łóżku.
- tu? Myślałem, że wolisz spokojniejsze miejsca.. tu się nocą nie śpi i nie jest zbyt bezpiecznie, tu jest pełno klubów zwłaszcza gejowskich..
- są tanie i przyzwoite mieszkania.- Odparł zerkając na rozmówcę.
- chyba speluny!
- o co ci chodzi? Mieszkanie jak mieszkanie, nie muszę mieszkać w pałacu, jak ty! – oburzył się basista.
Wziął głębszy oddech, nie chciał się kłócić. Doskonale zdawał sobie sprawę w jakim stanie on się znajduje i nie radzi sobie z emocjami, nigdy sobie nie radził.
- Tommy po prostu się o ciebie martwię, jesteś moim przyjacielem i chcę pomóc.
- to przestań, sam sobie świetnie poradzę!
- Monte mi powiedział, jak sobie „świetnie radzisz”! Spójrz na siebie, wyglądasz jakbyś tydzień nie spał i czuć od ciebie jak z gorzelni! Chcesz skończyć jak alkoholik albo narkoman? Ogarnij się!
Młodszy mężczyzna wstał, założył ciemne okulary a po dwóch krokach się wrócił, i pochylając się do ucha wokalisty wysyczał cicho.
- Wal się i nigdy nie będę twój cioto! – po tych słowach wyszedł, żałując tego już w momencie ich wypowiadania.

***
            Adam wierzył, że te słowa padły w złości i nie są prawdziwe, ale mimo to był to cios prosto w serce, które rozsypało się w drobny mak zupełnie jak on. Nie pamiętał, jak dokładnie znalazł się w domu i jak długo siedział na podłodze w sypialni, zanosząc się płaczem. Miał już dość i jedyne czego pragnął to się wyłączyć, nie myśleć i nie czuć bólu z którym walczył tyle lat. Dowlókł się na kolanach do nocnej szafki i wyrzucając zawartość szuflady z nocnej szafki, gdzie trzymał wszystkie leki, odnalazł te nasenne i połknął od razu trzy. Po paru minutach znalazł się w błogim niebycie.
           
***
            Zawył głośno, uderzając pięściami o kafelki pod prysznicem, licząc że szum wody wszystko zagłuszy. Pragnął zmyć z siebie wszystkie buzujące w nim emocje, wstyd, ból, chcąc oczyszczenia i ukojenia, wiedział jednak ze to nic nie da. Czuł się winny i słusznie, ale woda lekko go tylko otrzeźwiła z alkoholu i zmyła resztki potu.
- Tommy tygrysku wracaj już do nas.. – dobiegł do zza drzwi przytłumiony kobiecy głos. 
 

2 komentarze:

  1. sorki, że się nie udzielałam wcześniej, ale: bardzo mi przykro że już nie piszesz kolejnych odcinków tego bardzo fajnego bloga (szczerze). Jeśli jednak znajdziesz ciutkę czasu by przeczytać mój http://milosczidola.blogspot.com/ i zostawić komentarz to będę wdzięczna.
    życzę weny twórczej i czasu na pisanie bo to fajna rzecz, powodzenia :*

    OdpowiedzUsuń
  2. http://time-for-banned-dream.blogspot.com/
    zapraszam na nowego bloga o Adommy

    OdpowiedzUsuń